<biesiak> jade sobie z kumplem autobusem na uczelnie..jak zwykle zatloczonym...czlowiek przy czlowieku.. <biesiak> i jakas kobieta sie pluje ze tak nie moze byc..ze gdyby byl wypadek to wszyscy zginiemy.. <biesiak> a kumpel 'ale za to pojdziemy wtedy wszyscy do nieba..' ludzie w autobusie sie usmiechneli... <biesiak> '...do kriszmy' i wszyscy sie od na odsuneli na metr..rotfl .. mielismy luz do konca trasy...