<ryh> siedze sobie przed domem, po imprezie troszku zakrapianej <ryh> i podjeżdża kumpel na skuterze w kasku <ryh> staje mi pod domem... ja podchodze i sie pytam: co tam? <ryh> a on mi coś bełkoce w tym kasku... ja sie pytam: co? a on: blbllbellblelb (bełkot:P) <ryh> ja go caly czas nie czaje... i mu mowie: zdejmij ten kask urwa to moze cos zrozumiem <ryh> on swoje caly czas: blelblellbleb <ryh> juz kurwicy dostawalem... i mu dre morde: ZDEJMIJ KASK DEBILU! <ryh> on uslyszal... zdejmuje ten kask tak jakby mu był za mały... ledwo go przez łeb przeciska... zdjął... <ryh> ja patrze... a on cały obrzygany... <ryh> no myslalem ze jebne... on nic nie gadal tylko do kasku rzygał... :/