<Daymond> Dzisiaj taka akcja... <Daymond> idę Jagiellońską w Szczecinie <Daymond> po drugiej stronie biegnie młody chłopak, kurczowo trzyma torebkę kobiecą i reklamówkę, żółtą z NETTO <Daymond> nic dziwnego, ale za nim goni kobieta, starsza <Daymond> myślę sobię, po bohaterzę, ale że czerwone było i nie miałem powodu przejść na drugą stronę to olałem. <Daymond> z tłumu wkońcu ktoś się wyrwał i zacinął pięść waląć młodzieńca w ryj. <Daymond> ten upadł. <Daymond> koleś go jeszcze złapał z wsiarz, z kolana z pięści o szkołę na rogu Jagiellońskiej i Piastów, ryj we krwi, torebka odzyskana <Daymond> wszystko trwało 5 sekund <Daymond> kobieta dobiega i krzyczy... <Daymond> Panie, panie nie bij go to wnuczek, na tramwaj biegniemy. <Daymond> konkluzja, młody łysy człowiek z damską torebką wcale nie musi być złodziejem? <Jarecky> przestan nawet nie wiesz jak mnie ryj boli...